Sesja z piękną Natalią, czyli jak wykorzystać niepozorną ścianę bluszczu.

To jedna z tych sesji, która dosłownie powstała lata temu, a do której bardzo lubię wracać, bo w stu procentach jest moja. Poczynając od kadrów, przez cudownie pasującą modelkę, zachowany klimat, tonację kolorów jaka w nich króluje, aż po fakt, że była wykonana w tak niepozornym miejscu jak się tylko da. Na tyłach bardzo małego budyneczku, za którym nie było już nic oprócz kilku metrów do postawionego muru. To wtedy doskonale się sprawdził mój zmysł zajrzyj dziury, z którego tak wielu moich przyjaciół się śmieje. To wtedy też po raz kolejny okazało się, że każde miejsce może być dobre do zrobienia ciekawych fotografii.

Wracam do tego typu zdjęć, pierwsza sesja tego typu już za mną, w przyszłym tygodniu pokażę Ci z niej efekty. Uwielbiam naturę na zdjęciach, głębokie barwy i kobiety, które o dziwo zgłaszają się do mnie o wiele częściej niż mężczyźni. Lubuję się w tym lekkim klimacie błogiego spokoju jaki często udaje mi się na zdjęciu zatrzymać i wdzięczna jestem szalenie, że mogę się fotograficznemu tworzeniu oddawać w pełni, że po latach wracam do zrobionych zdjęć i pojawia mi się uśmiech na ustach, bowiem tyle dobrych mam z nimi wspomnień.

Kącika przeszłości jeszcze nie zamykam, mam Ci jeszcze kilka sesji do pokazania i przypomnienia, sprzed tych ponad dwóch lat, będą się one jednak mieszać z teraźniejszością. Dużo się bowiem dzieje.

Trzymaj się i do następnego!

Dodaj komentarz